Głęboko pod lodem Antarktydy działa jedno z najbardziej niezwykłych urządzeń badawczych na świecie – IceCube. Ten gigantyczny detektor od 2009 roku poluje na tak zwane cząstki widmo, czyli neutriny. Są to jedne z najbardziej ulotnych elementów materii – mogą przelatywać przez całe planety, nie wchodząc w żadne interakcje. Co sekundę biliony z nich przechodzą przez nasze ciała, a my nawet tego nie zauważamy. Właśnie ta zdolność czyni je doskonałymi posłańcami z kosmosu, niosącymi informacje o najbardziej energetycznych i tajemniczych procesach we Wszechświecie.
W przeciwieństwie do innych cząstek, które można zatrzymać lub odchylić, neutriny poruszają się prostymi liniami od swojego źródła aż do Ziemi. To sprawia, że są idealnym narzędziem do badania pochodzenia promieniowania kosmicznego, czyli strumieni wysokoenergetycznych cząstek docierających z odległych zakątków kosmosu.
Zespół kierowany przez profesor Annę Franckowiak z Uniwersytetu Ruhry w Bochum opracował algorytmy, które potrafią wyznaczyć kierunek i energię neutrina w zaledwie 30 sekund. To ogromny postęp – wcześniejsze metody były kilkukrotnie mniej precyzyjne i wolniejsze. Szybkość jest kluczowa, ponieważ IceCube po wykryciu sygnału natychmiast wysyła alerty do teleskopów na całym świecie. Te mogą w ciągu minut skierować swoje instrumenty w odpowiednie miejsce na niebie i sprawdzić, czy akurat w tym momencie nie doszło do wyjątkowego zjawiska, np. eksplozji gwiazdy czy erupcji w pobliżu czarnej dziury.
Dzięki nowym technikom naukowcy ponownie przeanalizowali wcześniejsze sygnały neutrino i odkryli, że niektóre podejrzane źródła – takie jak rozerwane przez czarne dziury gwiazdy – wcale nie były ich źródłem. Choć to eliminuje część hipotez, jednocześnie przybliża badaczy do rozwiązania zagadki, skąd naprawdę pochodzą te cząstki. Każde takie odkrycie to krok w stronę pełniejszego zrozumienia procesów rządzących kosmosem.
Źródło: Universe Today



