Planeta K2-18b, odkryta w 2015 roku i oddalona od nas o 124 lata świetlne, od kilku lat budziła ogromne nadzieje badaczy. W jej atmosferze wykryto parę wodną, a kolejne obserwacje sugerowały, że może być tzw. światem hyceańskim – pokrytym globalnym oceanem i otoczonym grubą warstwą wodoru. W 2025 roku zaczęto nawet spekulować, że w jej atmosferze mogą występować ślady życia.
Nowe badania przeprowadzone przez zespół z ETH w Zurychu pokazują jednak, że ta wizja była zbyt optymistyczna. Naukowcy stworzyli modele kilkuset planet typu sub-Neptun, które – podobnie jak K2-18b – przechodzą przez fazę oceanu magmy otoczonego atmosferą bogatą w wodór. To właśnie w tej interakcji tkwi klucz: chemiczne reakcje sprawiają, że znaczna część pierwotnie nagromadzonej wody znika w głębi planety, wiążąc się z minerałami i metalami. W efekcie końcowa zawartość wody jest o wiele mniejsza niż przewidywano.
Symulacje pokazują, że choć takie planety mogły początkowo gromadzić nawet do 30% swojej masy w wodzie, to po zakończeniu procesów równowagi chemicznej ilość H₂O spada do wartości poniżej 1,5%. Żadna z analizowanych planet nie osiągnęła więc progu wymaganego, aby nazwać ją światem hyceańskim. Wcześniejsze sugestie, że niektóre mogą być w 90% wodne, okazały się błędne.
Co to oznacza dla poszukiwania życia w kosmosie? Niestety, liczba potencjalnie nadających się do zamieszkania światów ulega znacznemu zmniejszeniu. Planety takie jak K2-18b, mimo początkowych nadziei, raczej nie sprzyjają istnieniu biosfery. Ale w tym odkryciu kryje się też dobra wiadomość. Okazuje się, że Ziemia, gdzie woda stanowi zaledwie około 0,02% masy, wcale nie jest wyjątkowym ewenementem. Wręcz przeciwnie – w świetle nowych modeli jest typową planetą pod względem ilości wody.
To odkrycie podważa też dotychczasowe przekonanie, że planety powstałe daleko od swoich gwiazd, poza tzw. linią śniegu, powinny być bogatsze w wodę. Nowe wyniki pokazują, że często więcej wody pozostaje na planetach uformowanych bliżej gwiazd, ponieważ tam woda powstaje w wyniku reakcji między atmosferycznym wodorem a tlenem w skałach.
Badania te znacząco zmieniają sposób, w jaki patrzymy na procesy formowania planet i potencjalne warunki sprzyjające życiu. Choć ograniczają liczbę obiecujących kandydatów na „drugą Ziemię”, dają nam lepsze zrozumienie tego, jak naprawdę działa kosmiczna chemia.
Ilustracja została przygotowana z użyciem AI na bazie oryginalnego zdjęcia w celu zachowania spójności wizualnej.
Pełna treść źródłowa: Universe Today



