Skip to main content

Astronomowie odkryli, że supermasywne czarne dziury we wczesnym Wszechświecie były znacznie potężniejsze, niż dotąd przypuszczano. Dzięki obserwacjom z teleskopu rentgenowskiego Chandra ustalono, że emitowały one gigantyczne dżety – strumienie materii pędzące niemal z prędkością światła i sięgające setek tysięcy lat świetlnych.

Odkrycie dotyczy okresu zwanego „kosmicznym południem”, który miał miejsce ok. 3 miliardy lat po Wielkim Wybuchu. To czas intensywnego formowania się gwiazd, szybkiego wzrostu galaktyk i czarnych dziur, które pochłaniały ogromne ilości materii. W tym dynamicznym okresie dwie czarne dziury – oddalone o 11,6 i 11,7 miliarda lat świetlnych – emitowały dżety o długości ponad 300 tys. lat świetlnych. To dystans większy niż rozmiar niejednej galaktyki.

To, co czyni odkrycie wyjątkowym, to sposób, w jaki dżety stały się widoczne. Pędząc przez przestrzeń, zderzały się z promieniowaniem tła kosmicznego – pozostałością po Wielkim Wybuchu. Te zderzenia podnosiły energię fotonów do poziomu promieniowania rentgenowskiego, które mógł zarejestrować teleskop Chandra.

Zespół badaczy pod kierunkiem Jayi Maithil z Harvard & Smithsonian połączył dane rentgenowskie z obserwacjami radiowymi z teleskopu Very Large Array. Ustalono, że jeden z dżetów (J1405+0415) porusza się z prędkością 95–99% prędkości światła, a drugi (J1610+1811) z prędkością 92–98%. Dodatkowo oba dżety są skierowane niemal dokładnie w stronę Ziemi, co umożliwiło niezwykle dokładne obserwacje.

Odkrycie pokazuje, że czarne dziury nie tylko rosły w kosmicznym południu, ale aktywnie wpływały na swoje otoczenie – formowanie się gwiazd, rozwój galaktyk i rozmieszczenie materii. Wczesny Wszechświat był miejscem gwałtownych procesów, a czarne dziury należały do głównych architektów tej kosmicznej burzy.

Źródło: Universe Today