Skip to main content

Czarne dziury kojarzą się nam głównie z pochłanianiem materii. Ich grawitacja jest tak potężna, że nic, nawet światło, nie może się z nich wydostać. Tym bardziej zaskakujące może wydawać się to, że te kosmiczne obiekty potrafią emitować potężne strumienie cząstek – tzw. dżety – które wylatują z ich okolic niemal z prędkością światła. Nowe badania japońskich naukowców opublikowane w „Publications of the Astronomical Society of Japan” pokazują, jak to jest możliwe.

Zespół badaczy skupił się na czarnej dziurze o nazwie XTE J1859+226, która znajduje się w układzie podwójnym z gwiazdą podobną do Słońca. Materia z gwiazdy opada na czarną dziurę, tworząc wokół niej tzw. dysk akrecyjny. Co ciekawe, co kilka dni czarna dziura wyrzuca strumienie materii w przestrzeń kosmiczną, a naukowcy postanowili dowiedzieć się dlaczego.

Analizując dane radiowe i rentgenowskie zebrane pod koniec lat 90., badacze zauważyli, że tuż przed pojawieniem się dżetów promieniowanie rentgenowskie staje się „miękkie”, czyli mniej energetyczne i bardziej stabilne. Oznacza to, że materia w dysku przemieszcza się gwałtownie do wewnątrz, aż osiąga tzw. najbliższą stabilną orbitę (ISCO). To granica, zza której nie ma już powrotu – każdy krok dalej prowadzi prosto do wnętrza czarnej dziury.

Aby powstał dżet, muszą zostać spełnione dwa warunki: brzeg dysku akrecyjnego musi gwałtownie się przesunąć do wewnątrz i osiągnąć ISCO. W tym momencie zgromadzona energia i ciśnienie wyrzucają materię w formie potężnego strumienia – zupełnie jak woda wypchnięta z dłoni w basenie.

Naukowcy przypuszczają, że podobny mechanizm działa także w przypadku supermasywnych czarnych dziur, które tworzą kwazary. Teraz ich celem jest zbadanie, czy także w ich przypadku można zaobserwować te same sygnały.

Źródło: Universe Today