Od dziesięcioleci naukowcy uważają kosmiczne promieniowanie tła (CMB) za jedno z najważniejszych potwierdzeń teorii Wielkiego Wybuchu. To słabe, rozproszone promieniowanie miało być „echem” narodzin Wszechświata – pozostałością po chwili, gdy z gorącej, gęstej plazmy zaczął się wyłaniać znany nam kosmos. Jednak najnowsze badania astronomów z Chin i Niemiec rzucają cień wątpliwości na tę interpretację.
Naukowcy z Uniwersytetu Nankińskiego i Uniwersytetu w Bonn przeanalizowali dane z Teleskopu Jamesa Webba (JWST) i odkryli, że galaktyki typu wczesnego (ETG), czyli masywne, eliptyczne galaktyki, mogły powstać znacznie wcześniej, niż dotąd sądzono. Co więcej, ich jasność i liczba mogą częściowo lub nawet całkowicie wyjaśniać promieniowanie, które dotychczas przypisywano pozostałościom po Wielkim Wybuchu.
Zgodnie z nową hipotezą, to właśnie te galaktyki mogły być źródłem promieniowania, które przez dekady traktowano jako odległy głos z początku czasu. Oznaczałoby to, że CMB, zamiast być „echem narodzin Wszechświata”, może być po prostu światłem od bardzo dawnych, ale całkiem normalnych galaktyk. Jeśli to prawda, należałoby poważnie zrewidować obowiązujący model kosmologiczny.
Obliczenia zespołu wskazują, że wszechświat mógł ewoluować szybciej niż dotąd zakładano – formując galaktyki eliptyczne wcześniej i w większych ilościach. To z kolei sprawia, że ich skumulowane promieniowanie mogło znacząco wpłynąć na obserwacje CMB. W zależności od przyjętego modelu, ETG mogą odpowiadać nawet za 100% tego promieniowania.
Choć wyniki są wstępne, mogą zapoczątkować nowy etap w badaniach nad początkiem kosmosu. W obliczu coraz dokładniejszych teleskopów, takich jak JWST, nasze rozumienie Wszechświata ulega nieustannym korektom. To przypomnienie, że nauka to proces, w którym nowe dane mogą przewrócić stare przekonania do góry nogami.
Na razie nie trzeba jeszcze przepisywać podręczników, ale wszystko wskazuje na to, że historia narodzin kosmosu jest bardziej złożona, niż do tej pory przypuszczaliśmy.
Źródło: Yahoo News