Od lat astronomowie spekulują o istnieniu tajemniczej dziewiątej planety – dużego ciała niebieskiego ukrytego na obrzeżach Układu Słonecznego. Choć dotąd nie udało się jej bezpośrednio zaobserwować, nowe badania przynoszą pierwsze poważne wskazówki, że może faktycznie istnieć.
Wszystko zaczęło się od nietypowych orbit kilku odległych obiektów poza Neptunem. Ich dziwne ustawienie sugerowało, że coś dużego je przyciąga – coś, czego jeszcze nie widzimy. Astronomowie Terry Long Phan i jego zespół przeanalizowali dane z dwóch przeglądów nieba w podczerwieni: IRAS i AKARI, wykonanych w odstępie 23 lat. Szukali sygnałów słabego, powoli przemieszczającego się obiektu.
Po dokładnych analizach i przeglądzie tysięcy potencjalnych kandydatów, zespół wytypował jednego naprawdę obiecującego. Obiekt pasował pod względem ruchu, jasności i położenia do przewidywań dla dziewiątej planety – hipotetycznej planety o masie 7–17 razy większej od Ziemi, oddalonej o 500–700 jednostek astronomicznych od Słońca.
Chociaż to przełomowy krok, aby mieć pewność, potrzebne będą dalsze obserwacje – m.in. za pomocą nowoczesnych teleskopów takich jak DECam, który potrafi wykrywać bardzo słabe obiekty. Jeśli uda się potwierdzić istnienie dziewiątej planety, byłoby to jedno z największych odkryć astronomicznych ostatnich dekad.
Odkrycie nowej planety zmieniłoby naszą wiedzę o Układzie Słonecznym i jego ewolucji. To także dowód na to, jak zaawansowane metody analizy danych i współpraca międzynarodowa mogą przybliżać nas do rozwiązania największych zagadek kosmosu.
Źródło: Universe Today