Dziś Mars to zimna, sucha planeta bez ochronnego pola magnetycznego, które mogłoby chronić ją przed wiatrem słonecznym. To właśnie brak takiej osłony doprowadził do tego, że atmosfera Czerwonej Planety została niemal całkowicie „zdmuchnięta” przez kosmiczne promieniowanie. Ale miliony lat temu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej – Mars miał pole magnetyczne. Tylko że… tylko na połowie planety.
Dane z misji InSight oraz wcześniejszego Mars Global Surveyor wskazują, że pole magnetyczne występowało głównie na południowej półkuli Marsa, podczas gdy północna niemal całkowicie go nie miała. To ogromna zagadka, którą teraz próbują wyjaśnić naukowcy z Uniwersytetu Teksańskiego.
Zaproponowali oni nową teorię: Mars miał całkowicie płynne jądro i ogromną różnicę temperatur między półkulami. Na Ziemi pole magnetyczne tworzy się dzięki ruchowi płynnego metalu w jądrze zewnętrznym, ale planeta ma też stałe jądro wewnętrzne. Mars mógł działać inaczej – jeśli całe jego jądro było ciekłe, a południowa półkula skuteczniej oddawała ciepło, to właśnie tam mogło dojść do powstania tzw. dynamo planetarnego.
Model komputerowy wykonany w ośrodku obliczeniowym w Maryland pokazał, że taka konfiguracja rzeczywiście tłumaczy dane z misji. Płynne jądro i różnice w przewodnictwie cieplnym skorupy prowadziłyby do tego, że tylko południowa część Marsa posiadała pole magnetyczne.
Jeśli teoria się potwierdzi, może pomóc zrozumieć nie tylko historię Marsa, ale też to, jakie warunki były potrzebne do powstania i utrzymania życia. Jedno jest pewne – bez pola magnetycznego życie na powierzchni planety byłoby bardzo trudne. A może właśnie dlatego nigdy go tam nie było?
Źródło: Science Alert