Japońska firma ispace po raz drugi poniosła porażkę w próbie lądowania na Księżycu. Prywatny lądownik Resilience, który miał wylądować w północnej części Księżyca – regionie Mare Frigoris – stracił łączność z centrum dowodzenia zaledwie dwie minuty przed planowanym lądowaniem.
Wstępna analiza wykazała, że zawiodły systemy laserowe służące do pomiaru wysokości. W efekcie lądownik spadł na powierzchnię zbyt szybko i prawdopodobnie uległ zniszczeniu w wyniku twardego lądowania.
Szef ispace, Takeshi Hakamada, przyznał, że to bolesna porażka, ale nazwał misję „kamieniem milowym” przed planowaną na 2027 rok większą misją realizowaną wspólnie z NASA. Podkreślił, że inżynierowie zrobili wszystko, co mogli, aby zapewnić powodzenie lądowania.
Lądownik, który wystartował w styczniu 2025 roku z pomocą rakiety SpaceX, przewoził 11-kilogramowego łazika Tenacious zbudowanego w Luksemburgu. Miał on prowadzić badania przez dwa tygodnie księżycowego dnia. Na pokładzie znalazła się też miniaturowa czerwona chata „Moonhouse” – projekt artystyczny szwedzkiego twórcy Mikaela Genberga.
To już druga nieudana próba ispace – pierwsza zakończyła się podobnym fiaskiem w 2023 roku. Firma, mimo że nie grozi jej obecnie upadłość, nie dysponuje nieograniczonymi środkami, a akcje przedsiębiorstwa spadły o 29%.
W komercyjnym wyścigu księżycowym sukcesy odniosły w tym roku amerykańskie firmy Firefly Aerospace i Intuitive Machines, mimo że ich lądowniki napotkały trudności. Wcześniej skutecznych lądowań dokonały jedynie państwowe agencje USA, Rosji, Chin, Indii i Japonii.
Premier Japonii wyraził na portalu X wsparcie dla ispace, zaznaczając, że oczekiwania wobec firmy pozostają wysokie. Mimo porażki, ispace deklaruje kontynuację współpracy z NASA w ramach programu Artemis i nie porzuca marzeń o Księżycu.
Źródło: Yahoo News