Młode gwiazdy powstają w chmurach gazu i pyłu, tworząc wokół siebie wirujące dyski materii. Właśnie w takich dyskach powstają planety. Jednak nowe badania pokazują, że ten proces jest bardziej złożony, niż dotychczas sądzono. Naukowcy odkryli, że gwiazdy mogą pochłaniać zbyt dużo materii, a jej nadmiar trafia z powrotem do dysku protoplanetarnego.
Dzięki obserwacjom z radioteleskopu ALMA udało się zaobserwować wiele dysków wokół młodych gwiazd. Początkowo uważano, że te dyski są gładkie i spokojne, jednak ALMA ujawniła liczne przerwy – prawdopodobnie miejsca, gdzie powstają planety. Problem polegał na tym, że wokół bardziej masywnych gwiazd dyski są większe, ale jednocześnie szybciej się rozpadają, co przeczyło wcześniejszym teoriom.
Nowe badania pokazują, że dyski te mogą być zasilane dodatkową materią z otaczającej chmury gazu, nawet po uformowaniu gwiazdy. Mechanizm ten nazywa się akrecją Bondiego-Hoyle’a. To zjawisko zachodzi, gdy gwiazda porusza się przez gęsty obłok gazu i przechwytuje jego część dzięki własnej grawitacji. Część tej materii trafia z powrotem do dysku, zwiększając jego masę i żywotność.
Dzięki zaawansowanym symulacjom komputerowym, badacze wykazali, że taki dopływ materii jest możliwy i może tłumaczyć wielkość dysków obserwowanych przez ALMA. Co więcej, niektóre z tych strumieni materii są zbyt rzadkie, by mogły zostać bezpośrednio wykryte – ale ich wpływ na dysk jest wyraźny.
Jeśli kolejne obserwacje potwierdzą tę teorię, trzeba będzie zrewidować aktualne modele powstawania planet i ewolucji dysków wokół młodych gwiazd. Nowoczesne teleskopy, takie jak James Webb i przyszły Giant Magellan Telescope, mają szansę dostarczyć jeszcze więcej danych i pozwolą nam lepiej zrozumieć, jak rodzą się planety takie jak Ziemia.
Źródło: Universe Today