Dokładnie rok temu Ziemię uderzyła najpotężniejsza burza słoneczna od ponad dwóch dekad. Wydarzenie to, nazwane burzą Gannon, nie tylko zaskoczyło naukowców, ale też uderzyło w momencie, gdy agencje kosmiczne prowadziły ćwiczenia symulacyjne związane z takim zagrożeniem. Zamiast ćwiczeń, przyszło im działać w rzeczywistości. Choć skutki nie były katastrofalne, wydarzenie to pozostawiło po sobie bezcenne dane, które pomagają lepiej zrozumieć wpływ aktywności słonecznej na naszą planetę i systemy technologiczne.
Burza Gannon, klasyfikowana jako zdarzenie G5 – najwyższy poziom w skali burz geomagnetycznych – wywołała poważne zaburzenia. W USA doszło do przeciążeń transformatorów, a linie wysokiego napięcia uległy awariom. Rolnicze maszyny GPS zboczyły z toru, powodując straty sięgające średnio 17 tysięcy dolarów na farmę. Linie lotnicze zmieniały trasy, a wzmożona radiacja zagrażała zdrowiu pasażerów i załóg samolotów. W przestrzeni kosmicznej warstwa termiczna atmosfery rozszerzyła się, podnosząc się do ponad 1100°C. To zjawisko zwiększyło opór powietrza, przez co niektóre satelity spadły z orbity, a inne musiały zużywać więcej energii, by utrzymać swoją pozycję.
Pomimo trudności, wydarzenie wywołało zjawiska niezwykłej urody. Zorze polarne pojawiły się na całym świecie – zgłoszono ponad 6 tysięcy przypadków w 55 krajach. W Japonii zarejestrowano rzadko spotykane magentowe zorze, powstałe z mieszanki czerwonego i niebieskiego światła. Również Mars został dotknięty – sonda MAVEN zarejestrowała burzę cząstek, a łazik Curiosity odnotował najwyższy w historii poziom promieniowania.
Burza Gannon uświadomiła światu, jak krucha jest nasza technologia w obliczu sił natury. Jednocześnie pozostawiła po sobie największy jak dotąd zestaw danych dotyczących burz słonecznych. Dzięki temu lepiej przygotujemy się na przyszłe zagrożenia ze strony naszej gwiazdy, której energia jest zarówno błogosławieństwem, jak i zagrożeniem.
Źródło: Universe Today