Choć Voyager 2 w 1986 roku po raz pierwszy dostarczył zdjęcia Urana z bliska, planeta nie zachwyciła. Widoczna była jako blado-niebieska kula niemal pozbawiona szczegółów. Jednak jak się okazało, problemem był nie brak aktywności Urana, lecz… zły moment obserwacji. Na tej planecie zmiany następują niezwykle powoli. Potrzeba było aż dwóch dekad systematycznych zdjęć z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a, aby odkryć prawdziwą dynamikę tej lodowej planety.
Uran to planeta wyjątkowa. Jego oś obrotu jest przechylona aż o 98 stopni, co oznacza, że niemal „leży na boku”. Każda pora roku trwa tu aż 21 lat, a pełen obrót wokół Słońca zajmuje mu 84 lata. Od 2005 roku Hubble obserwuje tę planetę zarówno w świetle widzialnym, jak i podczerwieni, dzięki czemu naukowcy mają rzadką możliwość śledzenia zmian sezonowych w czasie rzeczywistym.
Z biegiem lat zauważono wyraźne różnice między biegunami a równikiem planety. W regionach polarnych występuje znacznie mniej metanu, który odpowiada za charakterystyczny, niebieski odcień planety. Wraz z nadejściem lata na półkuli północnej Uran zaczyna jaśnieć – tworzy się więcej mgieł i chmur, co czyni planetę mniej jednorodną niż wcześniej sądzono. Dostrzeżono nawet subtelne pasy w atmosferze, podobne do tych widocznych na Jowiszu czy Saturnie.
Misja Voyagera była przełomowa, ale dała jedynie ułamek wiedzy. Dzisiejsze obserwacje pokazują, że Uran zmienia się, reagując na długie sezony świetlne. Dzięki Hubble’owi wiemy teraz, że jest to dynamiczna planeta, warta ponownego odwiedzenia przez sondę kosmiczną. Nowa misja mogłaby ujawnić jeszcze więcej tajemnic tego odległego świata.
Źródło: Universe Today