Skip to main content

Sonda Voyager 1, najdalszy od Ziemi obiekt stworzony przez człowieka, wysyła z powrotem do NASA chaotyczny ciąg danych, który jest trudny do zrozumienia. Naukowcy starają się naprawić usterkę z odległości 24 miliardów kilometrów. Sonda nadal odbiera komendy z Ziemi, ale komunikacja wymaga około 22,5 godziny w jedną stronę, co oznacza, że potwierdzenie powodzenia naprawy zajmie kilka dni.

To nie pierwszy raz, kiedy Voyager 1 przesyła losowe dane. W 2022 roku sonda zaczęła wysyłać informacje przez uszkodzony komputer na pokładzie, co prowadziło do zakłóceń w przekazywanych wiadomościach. Inżynierowie z NASA zdołali wtedy rozwiązać problem, ale zajęło to kilka miesięcy.

Obecna usterka wynika z zakłóceń w komunikacji między jednym z trzech komputerów sondy a podsystemem telemetrii. W efekcie sonda nie przesyła na Ziemię danych naukowych o przestrzeni międzygwiezdnej, a także dane techniczne opisujące stan sondy są zniekształcone.

Ekipa NASA analizuje dziesięciolecia dokumentacji na temat sondy, której technologia jest już bardzo przestarzała. Komputery Voyagera mogą przetwarzać tylko 8000 instrukcji na sekundę, podczas gdy współczesne telefony komórkowe radzą sobie z ponad 100 miliardami instrukcji na sekundę.

Misja Voyagera, która rozpoczęła się w 1977 roku, miała na celu głównie badanie Jowisza i Saturna, ale sondy kontynuują podróż przez przestrzeń międzygwiezdną. Wysłanie nowej sondy na to samo miejsce zajęłoby dekady.

Jeśli naprawa Voyagera 1 się powiedzie, naukowcy mają nadzieję, że sonda będzie działać do 50. rocznicy misji. Jednak jej dni są policzone. Gdy zasilanie sondy się wyczerpie, przestanie ona wysyłać sygnały. Niektórzy proponują wysłanie ostatniej wiadomości do Voyagera 1, zanim jego system komunikacyjny przestanie działać. Ta „ostatnia wiadomość” mogłaby przetrwać tysiąclecia, jeśli zostanie zakodowana w pamięci komputerów pokładowych sondy.

Źródło: Science Alert