W Antarktyce zarejestrowano pierwsze przypadki „wysokopatogennej” ptasiej grypy, która stanowi poważne zagrożenie dla lokalnych populacji ptaków, w tym pingwinów. Brytyjska Ekspedycja Antarktyczna (BAS) wykryła te przypadki na Wyspie Ptaków, położonej na Atlantyku Południowym, u północno-zachodniego wybrzeża Georgii Południowej. Odkrycie to jest wynikiem badań przeprowadzonych w odpowiedzi na doniesienia o chorobach i niewyjaśnionych śmierciach ptaków morskich.
Analizy próbek klinicznych z brązowych ku wykazały obecność HPAI H5N1, czyli szczególnie zjadliwej odmiany ptasiej grypy. Istnieje prawdopodobieństwo, że choroba została wprowadzona na Wyspę Ptaków przez kue powracające z migracji w Argentynie, gdzie zanotowano dużą liczbę przypadków tej grypy.
HPAI H5N1 zazwyczaj infekuje ptaki domowe i dzikie, a w przeszłości wywołał zgubne epidemie na farmach drobiu w Stanach Zjednoczonych. W rzadszych przypadkach atakuje ssaki, takie jak koty, norki, lisy, foki i lwy morskie. Warto zaznaczyć, że ryzyko przeniesienia H5N1 na ludzi jest niskie, ponieważ nie stwierdzono dotychczas jego przenoszenia między ludźmi.
Nowe przypadki tej odmiany ptasiej grypy wśród brązowych ku na Wyspie Ptaków budzą obawy o lokalną faunę. Wielu gatunków na Antarktyce i jej okolicach występuje w niewielkich populacjach, a jeśli infekcja dotrze do nich, mogą one stanąć w obliczu zagrożenia wyginięcia. Ptaki o wolnym tempie rozrodu, takie jak pingwiny i albatrosy, mogą także ucierpieć w wyniku epidemii.
Przepowiedzenia ekspertów odnośnie rozprzestrzeniania się H5N1 w Antarktyce z Ameryki Południowej wydają się teraz się sprawdzać. Istnieje obawa, że ze względu na brak wcześniejszych wybuchów tej grypy na tym obszarze, izolowana fauna Antarktyki może być szczególnie podatna na infekcję. Do tej pory na Wyspie Ptaków zginęło co najmniej 30 ptaków na skutek H5N1.
Źródło: Live Science