Skip to main content

Vesta od lat była uważana za coś więcej niż tylko asteroidę. Jako drugi co do wielkości obiekt w głównym pasie planetoid, uznawano ją za tzw. protoplanetę – obiekt, który miał stać się planetą, ale z jakiegoś powodu „nie zdążył”. Misja sondy Dawn zdawała się to potwierdzać. Jednak nowe badania rzucają cień wątpliwości na tę teorię.

Kluczowym elementem, który odróżnia planety od mniejszych ciał, jest zróżnicowana budowa wewnętrzna: jądro, płaszcz i skorupa. Przez lata sądzono, że Vesta posiada te warstwy, a jej żelazne jądro zostało już potwierdzone w danych z misji Dawn. Teraz jednak naukowcy z NASA po ponownej analizie tych danych odkryli, że wnętrze Vesty może być bardziej jednorodne niż sądzono – a jeśli jądro w ogóle istnieje, jest zaskakująco małe.

Nowe pomiary momentu bezwładności, czyli oporu ciała względem obrotu, wskazują na brak wyraźnych różnic gęstości między warstwami planetoidy. To może oznaczać, że proces różnicowania wnętrza został przerwany, zanim zakończył się w pełni – albo że Vesta w ogóle nie powstała jako samodzielny obiekt.

Naukowcy rozważają dwie hipotezy. Pierwsza mówi, że Vesta była w trakcie tworzenia się planety, ale ochłodziła się zbyt szybko, zanim proces różnicowania się zakończył. Druga, bardziej rewolucyjna, zakłada, że Vesta to fragment większego, różnicującego się ciała – być może szczątek starożytnej planety, która uległa zniszczeniu w jednym z wielu zderzeń we wczesnym Układzie Słonecznym.

Choć żadna z teorii nie została jeszcze potwierdzona, jedno jest pewne – historia Vesty okazuje się bardziej skomplikowana, niż przypuszczano. Coś, co przez lata było traktowane jako „niedoszła planeta”, może być w rzeczywistości pozostałością po planecie, która nigdy nie miała szansy dokończyć swojej ewolucji. A może… jej fragmentem?

Źródło: Universe Today